piątek, 29 maja 2015

Jak nie stracić motywacji na diecie?

Problem nr 1

Zacznę od tego, że jestem zła na siebie! Nie zakładałam, że z dnia na dzień stracę kilogramy, ani że magicznie nagle nauczę się jeść zdrowo. Wczoraj była kolejna wpadka z nocnym podjadaniem. Wieczorem po treningu postanowiłam, że zjem tylko kilka plasterków szynki, bo tak właściwie nie jestem głodna, a jak nie jestem głodna to po co w siebie wmuszać. Wszystko szlag trafił, kiedy położyłam się po 23:00, a moje dziecko co godzinę mnie budziło. Ja nie wiem czy ja mam z tego powodu jakieś spadki cukru czy coś, ale tak za trzecią pobudką pognałam po Ptasie Mleczko, które niestety przywoływało mnie z szafki. Okropne! Tak bardzo tego nie lubię, a tak trudno jest mi z tym walczyć jak jestem półprzytomna w nocy. O godzinie 4:00 mając już dość nocnych wędrówek do pokoju dziecka, córka wylądowała u nas w łóżku. Oczywiście mega niewyspana wstałam po 5:00 i zaczęłam szykować jedzenie do pracy. Na wagę nie wchodzę, bo czuję, że spodnie zamiast luźniejsze to robią się ciaśniejsze, więc po co się stresować jeszcze bardziej. Strasznie jestem ciekawa czy innym też zdarzają się takie wpadki jak zaczynają się odchudzać? Czy tylko mi to wychodzi tak żałośnie? WRRRRrrrrrrr

Treningi MAJ 2015

train like a beast look like a beauty

środa, 27 maja 2015

Nocne podjadanie - zmora początkującej mamy

Można powiedzieć, że wczoraj rozpoczęłam pisanie bloga i automatycznie zaliczyłam wielką wpadkę dietetyczną. Nie zakładałam, że nie wezmę do ust nic słodkiego przez najbliższe kilka miesięcy, ale wyobrażałam sobie to tak, że słodkości będą jedynie na specjalne okazje. No tak, wczoraj była specjalna okazja bo był Dzień Matki i były też słodycze. Moja mama poczęstowała wszystkich drożdżówkami, ciasteczkami z marmolada i anyżkami. No i powiedzcie jak tu się nie skusić? Oczywiście, że się skusiłam, ale też nie włączyła mi się zielona lampka jak sięgałam po ciasteczko za ciasteczkiem. Rezultat był taki, że wyszłam od rodziców objedzona do granic możliwości, więc stwierdziłam nie jem już kolacji. To był kolejny głupi pomysł, bo moje dziecko obudziło mnie w nocy, a ja w amoku nocnych wędrówek poszłam czym prędzej do kuchni. Czułam jak burczy mi w brzuchu i zwykła sucha kromka chleba wydawała mi się w środku nocy zbawieniem ;) Coś skrajnie głupiego - nie zjadłam kolacji, aby nie dokładać sobie kalorii, to dołożyłam je w środku nocy. Doskonale wiem, że nocne jedzenie jest zgubne. Nasz organizm przestawia się na minimalny tryb spalania, więc właściwie jak coś zjemy i od razu się położymy to wszystko idzie nam w boczki. Z teorii to ja jestem dobra ;)

Zmiana nawyków żywieniowych - jak się do tego zabrać?

Zmiana nawyków żywieniowych jako droga do trwałej utraty kilogramów.

Z każdej strony bombardują nas hasłami typu zmień swoje nawyki żywieniowe a schudniesz. Żadna dieta nie zdziała cudów, jeśli na stałe nie zmienisz swoich przyzwyczajeń i swojego jadłospisu. Czy możliwe jest całe życie liczyć kalorie? Przygotowywać osobne posiłki dla siebie i dla rodziny? Cały tydzień pilnować się, aby nie zjeść nic słodkiego, a później przy pierwszej lepszej okazji mieć wyrzuty, że zjadło się tabliczkę czekolady na raz.